niedziela, 4 października 2015

7. Tajemnice?


-Co tak patrzysz, jakbyś ducha zobaczyła? -Michi jak zawsze wyczuł, że coś mnie zastanawia. Moja głowa mówiła, że coś razem wykombinowali. Chciałam się tego jak najszybciej dowiedzieć, bo oni w połączeniu ze sobą umieją wymyślać naprawdę ''dzikie'' rzeczy.
-Nic przede mną nie ukryjecie. Wasze oczy mówią wszystko. -to wszystko staje się coraz ciekawsze. Jeszcze chwila i nie wytrzymam.
-Ty za bardzo czytasz w oczu, wiesz? -Tym razem wtrąciła się Mia, to stwierdzenie wywołało u mnie śmiech. Zbyt wiele osób to mówi. Oczywiście jest to mój atut. Tym sposobem raczej nic się przede mną nie ukryje.
-I bardzo się z tego cieszę. Powiecie mi może w końcu o co chodzi?
-Już zaraz, spokojnie. Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie - no to naprawdę dużo się od nich dowiedziałam. Dopilnuję, abym dowiedziała się o co im biega jeszcze dziś.
-Chodźmy do mnie, pogadamy trochę. Zapewne Mia ma nam wiele to opowiedzenia. - oczywiście się zgodziłam. Co miałam lepszego do roboty. a z chęcią posłucham co działo się u Mii podczas tych kilku lat.
Droga mijała w świetnych nastrojach. Chodź nutka ciekawości z mojej strony lekko dawała się we znaki.
Ta dwójka naprawdę w połączeniu jest niemożliwa, a gdy już kombinują coś we dwoje, moja wyobraźnia szaleje.
Tak jak wtedy....

***9 lat temu***

Siedziałam na ławce przed szkołą czekając na Mię i Michaela. Po tą pierwszą byłam w domu, ale jej nie zastałam. A Michi zazwyczaj przychodził wcześniej ode mnie. Coś mi tu nie grało.
Zastanawiałam się gdzie ich porwało.
Wyobraźnia już zaczynała wariować.
Czasem bywa ona zbyt fantazyjna i szalona.
Może jakaś wczesna randka?
Boże! Głupia jestem... ona przecież ma chłopaka. A może ja o czymś nie wiem. To wszystko jest zbyt dziwne. Pogrążona w zupełnie innym świecie, nawet nie zauważyłam idących przyjaciół.
Śmiali się na cały głos, a ja patrzyłam na nich z zaciekawieniem.
Zauważając mnie, podbiegli i od razu się przywitali:

-Hejaa - powiedziała całując mnie w policzek.
-Cześć? - odpowiedziałam pytaniem, mając nadzieję, że coś tym zrozumieją. Jednak nic. Nie wiedzieli o co mi chodzi.
-Coś się stało?- zapytali jednocześnie. Już nawet mówią w tym samym czasie?
Aaa! Sarah! Ogarnij się w końcu...
-Haloo! Ziemia! Żyjesz tam!? - krzyczała przede mną. Ja stanowczo za dużo w tej chwili myślę. Ale nawet jakby się spotykali? Nic przecież w tym złego. Od przyjaźni do miłości?
-Co? 
- No jak co? nic nie mówisz, zawiesiłaś się? Albo wiem! 
- Hę?
- Zakochałaś się - słysząc to wybuchłam głośnym śmiechem. Nie spodziewałam się takiej myśli z jej strony. Ja tu myślę na temat jej miłości, a tu taka informacja.
- Nie. - odpowiedziałam po prostu. Jakbym zaczęła się tłumaczyć, na pewno poszłoby to wszystko na marne. Wiele lat przyjaźni robi swoje. I znów zniknęłam dla świata. Mam dość miłości. Byłam zauroczona jednym chłopakiem ze starszej klasy.
Zauroczona? Zakochaniem nazwać tego nie można. Za wcześnie na takie miłości.
Ludzie często popełniają błędy względem zauroczenia się. Zazwyczaj jest to zła osoba.
Tak była z moim przypadkiem.

***
Kręciłam się blisko niego. Nie rozmawialiśmy tylko można powiedzieć, że go śledziłam. Nie myślałam, że ktoś to zauważy. Liczył się tylko i wyłącznie on.
''Kochało'' się w nim wiele dziewczyn.
Mia zawsze powtarzała mi, że ten chłopak nie jest wart mojego uczucia. Nikt mnie w tamtej chwili nie rozumiał. Aż do rozmowy z Gregorem. Był w tej samej sytuacji co ja. Jedynym minusem tego wszystkiego, że chodził do innej szkoły i nie mogłam widywać go tak często jak tylko chciałam.
Biegałam za tym chłopakiem prawie miesiąc. Jednak wszystko zmieniło się tydzień przed końcem roku szkolnego.
Zdyszana Mia podbiegła do mnie, wzięła za rękę i biegła wyprowadzając nas obie na plac za szkołą.
-Patrz - wyszeptała mi do ucha i wskazała jakąś parę miziającą się na huśtawce. Już miałam pytać po co mam się temu przyglądać, i nagle zdałam sobie sprawę, że to on. Chłopak, za którym biegałam.
Nie mogłam na to patrzeć.
Najbardziej pusta dziewczyna w szkole? Brawo...
Moje serce zrobiło się bardzo ciężkie. Czułam jakbym się rozpadała. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.
Zauroczenie do jego osoby przerodziło się w złość. Niby go nie znałam.
Niby nie zamieniłam z nim nawet głupiego -cześć- , ale boli.
Cholernie boli. Jednak lepiej teraz, niż potem gdybym już dosłownie oszalała na jego punkcie.

***
-Ona się ewidentnie zakochała. Ja ci to mówię. Nigdy się tak nie wyłączała. 
-Nie zakochałam się! -krzyknęłam, gdy w końcu usłyszałam o czym mówią. Ciekawe co jeszcze wymyślili. Na maksa się zawiesiłam.
-Właśnie widać. Cały czas siedzisz zamyślona. Jakieś 10 minut temu był dzwonek na pierwszą lekcję. -tym razem zaczął Michael.
-To czemu nie poszliście? - byłam bardzo ciekawa odpowiedzi.
- Tak jakby na ciebie czekamy. 
Wstałam z miejsca i bez słowa opuściłam plac szkolny.
Dziwnie się zachowuję.
Już nawet nie wiem co jest tego powodem. Raz umiem się uśmiechać, a potem nagle zawieszam się i gdy już się ocknę lepiej ze mną nie zadzierać.
Najdziwniejsze jest to, że nie poszli za mną. Zazwyczaj gonili za mną na każdej przerwie, a teraz?
Postanowiłam wrócić do domu.
Trudno, najwyżej powiem, że się źle poczułam.
Po drodze zahaczyłam o sklep. Kupiłam sok jabłkowy i drożdżówkę. Idealne drugie śniadanie.
Chodź spożywam takie prawie codziennie.
Otwieram drzwi od domu i od razu spotykam się z nieswoim wzrokiem mamy.
-Źle się czuję, nie było mnie nawet na pierwszej lekcji. - wytłumaczyłam. I pośpiesznie udałam się w stronę pokoju. Schody zostały szybko pokonane. Weszłam do pokoju i od razu rzuciłam torbę w kąt pokoju, a sama położyłam się na łóżku. Jednak nie mogłam poddać się samotności. Usłyszałam delikatne pukanie do drzwi.
-Proszę....
Widok zadziwił mnie. Nie spodziewałam się takich gości. Chyba szybko wyczuli pytajniki w moich oczach, odezwali się jako pierwsi... Chodź spodziewałam się raczej czegoś innego
-Dlaczego poszłaś ? -zaczęła - i dlaczego zrobiłaś się taka... inna? - może i byłam nastawiona na coś innego, ale naprawdę zszokowało mnie to. Zrobiłam się inna? Nie rozumiałam. Patrzyłam na nich z wyczekiwanym wytłumaczeniem mi tego sformułowania.
-Chodzi nam o to, gdyż cały czas siedzisz zamyślona, a jak już wrócisz do normalnego świata nie da się z tobą normalnie porozmawiać. - tym razem głos zabrał Michi. I wtedy wiedziałam dlaczego uważają moje zachowanie za ,,inne''.
-Ehh. Od czego by tu zacząć. - nie miałam bladego pojęcia co im powiedzieć.
- Coś cię gryzie, ale nie chcesz nam powiedzieć . Widać to. -aż tak bardzo daję to po sobie poznać?
- Co robiliście przed lekcjami ? -moje pytanie wyszło samo z siebie. Lepszego momentu być nie mogło... Chociaż może się czegoś dowiem? Miło by było.
-Gdybyś nie wyszła to byś się dowiedziała. -na ich ustach momentalnie pojawił się uśmiech.
-Możecie jaśniej? 
- Noo, tak jakby przyszliśmy bardzo wcześnie do szkoły. Wzięliśmy z szatni buty takiego jednego kolesia i rozbiliśmy do nich jajka. - moja mina w tamtej chwili wyrażała więcej niż tysiąc słów. Ja posądzałam ich o chodzenie, a w tym wszystkim chodziło o dowcip na koledze. Nie spodziewałam się tego.
- Saraah? 
- Ja... myślałam... o boże - wybuchłam śmiechem, a oni patrzyli jak na idiotkę.
- Dobrze się czujesz?
- Nigdy nie zgadniecie to moja kochana wyobraźnia wymyśliła. -śmiech był silniejszy ode mnie. Nie mogłam go opanować.
-Dawaj. Pośmiejemy się z tobą.
- Gdy siedziałam przed szkołą, zastanawiałam się czemu was tak długo nie ma. I zdążyłam wymyślić, że wy ze sobą chodzicie. -tym razem nie śmiałam się sama. Może na początku ich miny wyrażały ogromne zaskoczenie, z czasem jednak nie mogli ukrywać rozbawiania.
Wyobraźnia czasem daje mi popalić.

***

U Michaela dowiedzieliśmy się wielu rzeczy na temat kilku lat Mii spędzonych w USA. Z tych historii wynikało jednoznacznie, że ma zamiar tam wrócić.
Nie zostawiła by tam przecież swojej miłości, a z miłością na odległość raczej drugi raz walczyć nie powinna.
Studia okazały się być lepsze niż na początku przypuszczała.
Wielu ciekawych, miłych ludzi.
-Fajnie tam miałaś. - oznajmiłam po całej opowieści.
- Ojj, a ty to nie? Cały czas miałaś przy sobie Michiego. - zgłaszam sprzeciw. Nie cały czas.
- Powiecie mi może w końcu co tam wykombinowaliście? - nagła zmiana tematu. Przypomniałam sobie o tym.
-To może w końcu ci powiemy, coo?
- No dobra. 
W końcu. Czekałam cały dzień, aby w końcu się dowiedzieć o ich ,,pomyśle''
-Mieliśmy powiedzieć ci to dopiero za kilka dni, ale skoro już wiesz, i nie dasz nam żyć. Zabieramy cię do mnie, do Ameryki! 


---------------------------------------------------
BUM!
Dłuższy? Dłuższy. Może nie tak jak chciałam, ale napisałam. 
Po napisaniu, mieszane uczucia. Nie wiem czy wam się te wypociny podobają. 
Ostatnio miałam bardzo mało czasu, więc ,,radocha'' że w ogóle coś powstało. 
Liczę na szczerą opinię w komentarzach :) .
 I tym samym do zobaczenia :* 
Gdybyście chcieli o coś zapytać, chętnie odpowiem np. na ask'u. 
Link do niego można napotkać w zakładce -kontakt- :) 
Buziaki :* :) 
I przepraszam za wszelkiego rodzaju błędy!!!



8 komentarzy:

  1. jestem :)
    świetny rozdział :D fajna trójka przyjaciół, no aż zazdroszczę troszeczkę :D hahahaha :D
    W ogóle lubię te wspomnienia :)
    Czekam na następny :*
    Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam ;)
    Rozdział, jak poprzedni też jest świetny.
    Trójka przyjaciół, która jest ze sobą na dobre i na źle. Już myślałam, ze wpadli na bardziej szalony, ale takiego nawet się nie spodziewałam.
    Mam tylko nadzieję, ze Michael także z nimi się wybierze. Wyczuwam ciekawy wyjazd. Na pewno się coś tam wydarzy.
    Czekam na kolejny rozdział i weny życzę ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny. I dziękuję,że dłuższy,bo siedzę w domu chora i czytam blogi.
    Sarah jest bardzo uczuciowa.Zauroczenie tamtym chłopakiem nieodwzajemnione też musiało boleć.Jego związek z największym pustakiem swiadczy o nim....ekhehe tak nijak...
    Michael <3 i Mia....też chce takich przyjaciół.
    Ten wyjazd to będzie totalnie szalony.Nie zapominajmy jednak o chorobie Mii.
    Z niecierpliwością czekam na number osiem.Weny i buźki :***

    OdpowiedzUsuń
  4. Melduję się :)
    Bardzo sympatyczny rozdział! ^^
    Kurczę, jak ja bym chciała mieć takich oddanych przyjaciół, takich na dobre i na złe...
    No no, szykuje nam się bardzo intrygujący wyjazd. O ile Michi postanowi pojechać :D
    Czekam na kolejne!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  5. No i takim ekcentem zakończyłaś kolejny rozdział...
    Jak mogłaś? :( Teraz będę konała z ciekawości, jaka będzie reakcja naszej bohaterki. :D
    Uważam, że powinna pojechać. Taki wypad na pewno dobrze by jej zrobił. ♥
    Te jajka w butach... Hahahaha :D No banan na mojej twarzy nie miał sobie równych. :P
    A co do tego, że Mia i Michi kiedyś... no to może prawda. Kto by tam wiedział. xD
    Czekam na kolejny! ♥
    xxx

    OdpowiedzUsuń
  6. Co to za końcówka, się pytam, hmm?! ;>
    Przecież tak się nie robi! Nie! ;(( Zszargasz nasze nerwy, mówię Ci! ;D
    Jajka w butach... Ech, nie mam słów. Rozłożyło mnie to na łopatki, po prostu. Chyba dziś nie zasnę, a będę się z tego śmiała. :D No skąd taki pomysł, hę? :D
    Ta trójka przyjaciół jest po prostu poza zasięgiem jakichkolwiek granic! ;D
    Świetne opowiadanie. Genialnie napisane. Idealnie obmyślane! ♥
    Chcę więcej. :D

    OdpowiedzUsuń
  7. No i wreszcie się zjawiam :D
    Choroba to ciężki temat, ale póki co, dobrze sobie z nim radzisz. Będę trzymała kciuki za dalszy ciąg :)
    Stworzyłaś bohaterów tak, że po prostu nie można ich nie lubić. Widać, że są świetnie zgrani i uwielbiają spędzać czas ze sobą. Czekam na rozwój tego romantycznego wątku z Michim <3
    Całuję ;*

    OdpowiedzUsuń