niedziela, 13 marca 2016

Epilog...


~Trzy lata później~

Limit pecha w moim życiu chyba w końcu się wyczerpał. 
Jestem zdrowa. Szczęśliwie zakochana... i to z wzajemnością, a poza tym na moim palcu lśni piękny, złoty pierścionek. 
Nigdy bym nie przypuszczała, że mogę zostać narzeczoną Michaela. Myślałam, że jesteśmy tylko i wyłącznie najlepszymi przyjaciółmi, jednakże życie lubi pisać nieprawdopodobnie historie. 

Przeszczep przyjął się, za co  dziękuję temu, który nade mną czuwa. Tak miało być. 
O ile na początku wolałam umrzeć, tak z każdym dniem cierpiałam. Myślałam, że w momencie kiedy wszystko zaczęło się w moim życiu układać w jednej chwili choroba to zniszczy.
Nasze życiu w kilka dni, tygodni może zmienić się o 180 stopni.

Kiedy wróciliśmy do kraju wiedziałam, że rozpoczynam nowe życie.
Tej szansy już zmarnować nie mogę. Chcę się cieszyć, nawet z najmniejszych drobnostek.
Dużo czasu spędziliśmy z rodzicami Michaela, którzy byli zszokowani tym co się wydarzyło. Mój chłopak nawet ich o tym wszystkim nie poinformował. Mieli mu to oczywiście za złe. Sama miałam do niego o to pretensje.
A jak zareagowali na wieść, że jesteśmy razem?
Nie mogli w to uwierzyć. Dwójka najlepszym przyjaciół, przyjeżdża i oznajmia, że się kochają... To dobry materiał na film...
Nie tylko grupka dorosłych zdziwiła się naszą decyzją. Podobnie zareagowali nasi znajomi.

Bywały chwile trudne, ale miłość bez kłótni to chyba nie jest prawdziwe uczucie. Nie ma miłości idealnej. Nie ma miłości bez zazdrości, nieporozumień. Ważne jest to, aby wyjść z tej chwili cało.

Moje życie to jedna wielka gra w wojnę.
Na początku uczysz się, stawiasz pierwsze kroki. Z czasem stajesz się coraz lepszy.
W końcu jesteś tym najlepszym, wszystko idzie w dobrą stronę. Nagle jesteś na straconej pozycji. Chcesz ratować sytuację, lecz nie możesz. Czekasz co przyniesie los. Jesteś blisko porażki.
Przychodzi moment kiedy wszystko się zmienia. Czas kiedy to przegrana odchodzi, a ty w końcu możesz cieszyć się ze zwycięstwa. A smak tego smakuje chyba najlepiej.
Przezwyciężyłam to, co napotykało mnie na własnej ścieżce życia. I teraz z uniesioną głową mogę stwierdzić, że jestem z siebie dumna. Nie poddałam się. Były momenty słabości, a ja walczyłam dalej.

Życie bez niespodzianek od losu byłoby zdecydowanie za nudne i za idealne. Kiedy spotykamy przeszkody, wiemy co czują ludzie, którzy także z nimi walczyli, a nie zwracaliśmy na to uwagi.
To może taka nauczka na przyszłość.


-----------------------------------------------------
No to mamy epilog :)) 
Nie wiedziałam, jak to dokończyć, ale wydaje mi się, że to u góry wam się spodoba. I tak jestem szczęśliwa, że cokolwiek powstało, gdyż ostatnie dwa tygodnie to po prostu jedna wielka masakra. Tu poprawy, klasówki, sprawdziany, a do tego dołożyć parę publicznych występów z zajęć artystycznych i powstaje jeden wielki bałagan. 
Chciałabym wam bardzo serdecznie podziękować! Za każdy komentarz i za to, że wytrwaliście do końca :')) 
Dziękuję osobom, które dokładnie pisały mi gdzie popełniam błędy, dzięki czemu jest ich na pewno mniej tu, jak i w pracach na polskim :**  
Szczerze, to nie spodziewałam się tylu wyświetleń *-* 
Zakładając ten blog liczyłam na zdecydowanie mniej. Może nie była to zbyt wciągająca  historia, ale jak widać jesteście ze mną <3 
Jesteście kochane! <33

A teraz chciałabym zaprosić Was na nowego bloga, gdzie można ujrzeć już naszych bohaterów Po drugiej stronie 
Mam nadzieję, że się tam zobaczymy! 

I jak wspominałam, te dwa tygodnie były okropne, dlatego przepraszam za brak komentarzy pod waszymi rozdziałami. Już zaraz biorę się do roboty i nadrabiam :*