czwartek, 27 sierpnia 2015

3. ,,Miło mi cię poznać''


Pierwszy dzień przedszkola.
Strasznie się tego bałam. Płakałam przez całą drogę. Niestety własna matka była zbyt zajęta, aby mi potowarzyszyć. Jej pretekstem było odwiedzenie chorej koleżanki... uwierzyłam. Małe dzieci wierzą w prawie wszystko. Więc się temu nie dziwię. Chodź teraz wiem że i tak nigdzie nie poszła.
David był mi o wiele bliższy. Taki mój anioł stróż. Zawsze blisko mnie. Doradza. Pociesza.
O własnym ojcu nie wiem nic. No prawie.
Stojąc przed drzwiami cała się trzęsłam. Gdyby nie bliskość Davida, zapewne uciekłabym w pierwszą lepszą stronę.
Wziął mnie na ręce i otworzył je.
Wszędzie było kolorowo. Zabawki znajdowały się w każdym kącie. Biegające, uśmiechnięte dzieci.
Czułam napływające do oczu łzy.
Mocniej przytuliłam ojczyma i za żadne skarby nie zamierzałam puszczać jego szyi.
-Co jest mała? Popatrz jak tu ładnie - z uśmiechem na twarzy zaczął rozglądać się po pomieszczeniu. Ja jedynie przecząco pokręciłam głową. - no już schodzimy.
-Nie!- krzyknęłam, czym chyba zwróciłam uwagę jednego z chłopców, gdyż w jednej chwili podbiegł w naszą stronę.
- Kochanie... ktoś chyba, chce się z Tobą zapoznać.- w końcu nabrałam odwagi i spojrzałam. Zobaczyłam blondyna.
Ojczym pocałował mnie w policzek i postawił na ziemi. Czułam się troszkę pewniej.
-Ja już lecę. Obiecuję, że przyjdę po ciebie punktualnie. -jeszcze raz ucałował mnie w policzek i udał się w stronę drzwi.
Pomachał
Odmachałam. I patrzyłam na oddalającą się sylwetkę.
-Cześć! Ja jestem Michael, ale mówią na mnie Michi - oznajmił z uśmiechem chłopczyk obok- jesteś tu nowa?
- Tak- odpowiedziałam krótko, nic innego nie przyszło mi do głowy
- Nie bój się mnie- odpowiedział wyczuwając u mnie strach- a ty jak masz na imię?
-Sarah
- Miło mi cię poznać -uśmiechnął się i wyciągnął do mnie swoją rękę - chodź przedstawię ci kogoś!
Złapał moją dłoń i porwał w głąb pokoju.
Strach z każdą minutą uciekał. Cieszyłam się, że poznałam kogoś, na dodatek w moim wieku. Nagle moje oczy powędrowały na dziewczynkę do której szybkim krokiem się zbliżyliśmy.
-To jest Mia -wskazał na nią i oznajmił z ogromnym uśmiechem. - a to jest Sarah- tym razem wskazał na mnie.
Uśmiechnęłam się przyjaźnie.
-Miło mi cię poznać, chodź pobawisz się z nami- od razu zachęciła mnie do wspólnej zabawy.
Zdałam sobie wtedy sprawę, że nie jest aż tak źle.
Bawiliśmy się cały dzień.
Od tamtego dnia, spotykaliśmy się prawie codziennie. Z chęcią powracałam do tamtego miejsca.
Przedszkole to była niezła zabawa. I to właśnie tam poznałam swoich dotychczasowych przyjaciół.
Michi, ja i Mia - nierozłączna trójka. Wszędzie razem.
Było tak aż do momentu w którym zniknęłam bez słowa.
Przeze mnie wszystko się zmieniło.
Mia nic nie wie. W tej chwili studiuje/studiowała. Sama już nie wiem. Nasz kontakt się trochę urwał już przed moją chorobą.

***
Z Michim nie widziałam się już od tygodnia.
Gdyby nie rodzina, zapewne popadłabym w depresję z tęsknoty.
-Można? - od razu spojrzałam w stronę drzwi. Roksana. Dziewczyna Gregora.
Dawno jej nie widziałam. Trochę zdążyła się zmienić.
Twierdząco pomachałam głową.
- Hej, co cię do mnie sprowadza? -zaśmiałam się
-Oooj nie wygłupiaj się, nawet nie wiesz jak ja się za tobą stęskniłam - od razu rzuciła mi się w ramiona. Tego właśnie mi brakowało. Takiej zwykłej a ile znaczącej bliskości.
-Jak tam życie z moim ukochanym kuzynem- jej twarz jeszcze bardziej rozpromieniała, za to z mojej twarzy o dziwo nie znikał uśmiech. Dawno tak nie było.  Chociaż na chwilę odciągnęła mnie od myśli o nim.
Namieszał mi w głowie. Pojawił się znów.
I nagle zniknął.
-Jeśli tak dalej pójdzie to szykuj się na bycie moją świadkową!
-To lepiej się pośpieszcie, bo nie mam zbyt wiele czasu
-Ej, bez takich proszę. Jeszcze będziemy razem konie kraść - smutek. Znowu doprowadziłam do smutku. Co ja z tym mam?
Dlaczego zawsze muszę coś zrobić, aby nagle z miłej, wesołej atmosfery, stworzyć smutek, rozpacz i grobową ciszę?
-Przepraszam... po prostu mi się wymsknęło.
-Widzę, że coś cię gryzie...Opowiadaj
I co ja mam jej powiedzieć?
Może prawdę?
Ale zapewne zaraz powiedziałaby Gregorowi.
A ten na pewno poszedłby do Michiego.
Ale cóż...
Wydobyłam z siebie tylko jedno słowa
-Michael...

*Michael*

-Stary, weź w końcu z nią porozmawiaj, bo marniejesz w oczach- jak zawsze mogłem liczyć na ,,wsparcie'' Stefana.Od tygodnia powtarza mi to samo, jakby sam nie miał własnego życia i własnych problemów. Odciąłem się od świata, a to wszystko przez własna głupotę.

Może najwyższy czas przeprosić ją za to?
Na spokojnie porozmawiać?
Boję się tylko jednego, żeby znów nie zrobić czegoś głupiego.
-Daj sobie spokój, powtarzasz się..- odpowiedziałem sucho.
-Według mnie powinieneś w końcu się odezwać.
Powiedział i wyszedł. Był zły?
Stefan i złość, niespotykane zjawisko.

--------------------------------------------------------------------------------------
Tarara bum!
Hello.
O ile na początku szło mi jak po maśle, tak przy końcówce namęczyłam się jak nad nauką biologii, (nie lubię tego przedmiotu i oceny są jakie są :P )
Ale co ja was będę przynudzać moją nauką biologii :))
Kończą się wakacje i tym samym mogę mieć problem ze znalezieniem czasu na blog. Oczywiście postaram się dodawać rozdziały systematycznie, ale nie chcę robić znów zaległości, gdyż ubiegły rok szkolny bardzo mnie nauczył, jak potem z nich ciężko wybrnąć :)
Do zobaczenia :)))
KOMENTUJCIE ! 




piątek, 21 sierpnia 2015

2. ,,Burza Uczuć''



Kolejny dzień.
Jednak dziś obudziłam się z uśmiechem na twarzy.
Takich dni nie bywało u mnie za wiele. 
Z łatwością byłoby policzyć na palcach jednej ręki.
Było to spowodowane myślami, o tym, że znów mnie odwiedzi.
Cieszyłam się jak małe dziecko.
Chodź nie okazywałam tego z zewnątrz. 
Mój przyjaciel poznał prawdę...a może ktoś więcej ?
O czym ja w ogóle myślę?!
Przecież to jest nierealne.
Zapewne już kogoś sobie znalazł. Ciągle kręciło się wokół niego wiele dziewczyn. 
Albo po prostu nic do mnie nie czuje.


Jak zwykle rozmyślenia zajmują mi ogrom czasu. 
Nastała 10... godzina obchodu. 
Zdążyłam się już do tego przyzwyczaić. 
Nudna niemająca sensu codzienność.

Chodź kto wie, może się to zmieni.?
Może wyjdę z tego wszystkiego cało?

Znów pogrążona w świecie myśli nawet nie zauważyłam stojącego chłopaka. 
Tak, to był on.
Serce o mało co nie wyskoczyło mi na jego widok. 
Coś jest ze mną nie tak.
Raczej bardzo nie tak...
Nigdy przedtem nic takiego nie odczuwałam.
Boję się siebie jeszcze bardziej.

Uśmiechnęłam się do niego, a on po prostu podszedł bliżej i przytulił tak jak za dawnych czasów.
Zdecydowanie brakowało mi tego.
Usiadł obok mnie i zaczął wpatrywać się w moją twarz.
Patrzyliśmy sobie prosto w oczy.
Trwaliśmy tak jeszcze chwilę.
Milczeliśmy.
To on przerwał tą cichą atmosferę.
- Łatwo było Ci tak o nas wszystkich zapomnieć- powiedział ze smutnymi oczami
- Nie było dnia, ani godziny żebym o was nie myślała, zawsze chciałam zadzwonić, lub wysłać chodź jedną głupią wiadomość, ale bałam się- do oczu napłynęły mi łzy
- Proszę Cię nie płacz kolejny raz...- usłyszałam cichy, zachrypnięty głos nad swoim uchem. 
Jednak to było silniejsze ode mnie. Łzy szybko spływały po moich policzkach. Obraz miałam zamazany. 
Uspokajał mnie. 
Ale to raczej nic nie pomagało. 
Zdobyłam się na odwagę... i spojrzałam mu prosto w oczy.
Widziałam w nich mieszane uczucia. 
Radość?
Smutek?
Żal?
Szczęście?
Pogubiłam się 
Sama już nie wiedziałam co się dzieje. 
Nasze twarze dzieliło dokładnie parę milimetrów.
Moje serce zachowywało się jak szalone.
W głowie toczyła się walka.
Jedna wielka burza uczuć.

Nim się nie obejrzałam, nasze usta połączyły się.
Pocałował mnie. 
Serce nie uspokajało swojego rytmu.
Wręcz przeciwnie.
Dawało mi do zrozumienia, że czuję do Michiego coś więcej. 
Ale jak zawsze, ktoś musi coś popsuć. W tym momencie do sali wparowała Anna. Ona zawsze znalazła najlepszy moment. 
Od razu ,,oderwaliśmy'' się od siebie. 
-Chyba wam przeszkadzam- powiedziała zmieszana siostra 
-Niee, ja właśnie... ten wychodziłem - Michi wstał i wyszedł szybkim krokiem...
Wyszedł... po prostu wyszedł.
Trochę go rozumiem... ale z drugiej strony.
Chciałam za nim pobiec, ale przeszkodziła mi podłączona kroplówka.
Nic nie mówiłam, powstrzymywałam łzy, nie mogłam uronić ich teraz.
Anna zaczęłaby od razu o wszystko wypytywać.
Dam radę. Muszę dać radę.


*Michael*
Nie wiem co się ze mną w tamtej chwili stało. 
Dlaczego ja to zrobiłem? Tylko się ośmieszyłem?
To wyszło samo z siebie?. Nigdy bym nie pomyślał, że będę mógł zrobić coś takiego.
Ciekawe jak to by było gdyby nie weszła Anna...?
Tyle pytań, a zero odpowiedzi. 
To jest okropne uczucie. Nie wiesz o czym myśleć.
Wiele pytań krąży po twojej głowie.

Wyszedłem.
Widziałem zamieszanie na jej twarzy, ale nie mogłem tam zostać. Nie po tym co się przed momentem stało.
Jak ja mógłbym po tym wszystkim spojrzeć jej w oczy. 
Idę przed siebie. Nie mam wybranego celu. Chcę wyjść stąd jak najszybciej. Nie chcę zostać przez nikogo zatrzymany. Kiedy w końcu ją odnalazłem, musiałem zrobić coś głupiego. Po prostu zawsze muszę wszystko rozwalić. Taki chyba już mój los. 


*Sarah*
Anna wpatruje się we mnie przez cały czas. Uległam łzom. Nie mogłam ich już dłużej w sobie trzymać. Siostry zazwyczaj pocieszają, ona jednak siedziała wryta i czekała.
Ale na co? To ja miałam zacząć?
Widzę, że chce o coś zapytać. Gryzie ją coś.
- O co chodzi? - powiedziałam, ze zmieszaną miną. Próbowałam się uśmiechnąć, ale nie wyszło mi to.
- Nie wiem o co ci chodzi- wyczułam że jest zmieszana. Chciała by coś wiedzieć, ale boi się.
- Nie jestem głupia. Zawsze wiem, kiedy chcesz coś wiedzieć. -wysiliłam się na minimalny uśmiech i tym razem się udało. Wiedziałam, że chodzi jej o Michiego. To było pewne. 
- Najwidoczniej nic się przed tobą nie ukryje... po pierwsze przepraszam cię, że weszłam bez uprzedzenia, ale przyzwyczaiłam się że siedzisz sama... 
- Naprawdę nic się nie stało, rozumiem cię. 
- Obawiam się, że nie. Przeszkodziłam wam. I z tego co teraz widzę to bardzo...
- Boje się, że prędko tu nie przyjdzie - i znów łzy miały przewagę nade mną
- Przyjdzie, jestem tego pewna, za bardzo się o ciebie martwił
- Dobra, ale skąd ty to w ogóle wiesz? - moja mina mówiła w tamtej chwili wszystko
- Przychodził do nas, a szczególnie do mnie. Wypytywał o ciebie. Już miał nawet myśli, że się zakochałaś i uciekłaś - mimo wszystko na mojej twarzy pojawił się uśmiech. 
- Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś- momentalnie nastrój zmienił się o 180 stopni.
- Sama nie mogę tego zrozumieć. Przepraszam . 
Przytuliła mnie jak nigdy. Czułam jej bliskość, że zawsze mogę jej zaufać mimo to, że ukrywa przede mną niektóre sprawy. Zawsze próbuje pocieszać, nawet wtedy gdy sytuacja nie jest za ciekawa. 
Trwałyśmy tak jeszcze dłuższą chwilę. 
Ale to co dobre, zawsze musi się skończyć. I tak było i tym razem. Pielęgniarka... 
Pożegnałam się z siostrą. I znów zostałam sama z kłębkiem myśli.


----------------------------------------------------------------------------------------
Wracamy.!
Rozdział miał być wczoraj, ale nie było zbytnio czasu :/
Trzeba było ogarnąć i poopowiadać :))
Ale za to dziś dałam radę. 
Chyba trochę ten rozdział nie wyszedł jak należy. 
Komentujcie !.
I widzimy się za tydzień :)

niedziela, 9 sierpnia 2015

1. ,,Co ty tu robisz?''



*2016 rok*

                  Nastał nowy dzień. Tabletki, jakieś badania - jednym słowem codzienność. Jednak budząc się poczułam, że nie będzie taki jak reszta. Przeczuwałam, że coś się wydarzy...
                   Nastał wieczór. Miał mnie dziś odwiedzić Gregor - mój kuzyn. A raczej tak powiedział mi  David. Mąż mojej mamy. Jest mi bliższy niż sama matka. Zawsze chciałam powiedzieć do niego zwykłe ,,tato'' ale nigdy mi to nie wyszło. Po prostu za każdym razem tchórzyłam. Własnego ojca nie poznałam... nigdy. Gdy o niego pytałam mama od razu się unosiła. Nie znam prawdy. 
                   Gregor zawsze przy mnie był i jest. Zawsze wysłucha, doradzi, przytuli. Chodź od momentu, gdy dowiedział się, że ukrywam się przed przyjaciółmi zmienił się. Za wszelką cenę próbuje mnie namówić do wyznania prawdy. Wiem, że robię źle. I dla nich i dla niego. Zdaję sobie sprawę jak mu z tym ciężko. Jak ciężko spojrzeć mu w oczy swojemu przyjacielowi, a zarazem jednym z kolegów z kadry. Stara się zmieniać temat, ale to coraz mniej skutkuje. Boję się, że w końcu się wygada i będę musiała tłumaczyć się ze swojego błędu, ale z jednej strony w końcu nie czułabym takiej samotności. 
                  Godziny odwiedzić już się skończyły więc tym samym zdałam sprawę, że nikogo dziś już nie zobaczę. 
                   Z zamyślenia dobiegł mnie chaos na korytarzu. Nigdy takie sprawy mało mnie obchodziły tym razem wstałam i udałam się do drzwi. 
                   I wtedy go zobaczyłam....
                   Blondyn wykłócał się z pielęgniarką, a ja tylko stałam i przyglądałam się temu. Jednak nie trwało to długo... zauważył mnie. 
                  Jego oczy zaświeciły jak nigdy. W mojej głowie odbywała się teraz burza. Nie wiedziała co robić. Uciec czy zostać. Patrzyliśmy się sobie w oczy. Milczeliśmy. Pielęgniarka tylko przyglądała się naszemu zachowaniu. Była mi dosyć bliska. Pocieszała mnie i jak Gregor namawiała mnie do kontaktu z przyjaciółmi. Stojąc chyba zdała sobie sprawę, że chłopak przyszedł do mnie. 
                  - Niech panu będzie. Ale tylko chwila - powiedziała, przerywając panującą między nami ciszę. 
                  - Co ty tu robisz? - odezwałam się, miałam dość już tej ciszy. Najchętniej rzuciłabym mu się teraz w ramiona. 
                 - Gregor mi o wszystkim powiedział. Czemu to przed nami ukrywałaś? - wyczułam w jego głosie ogromny żal i tęsknotę? 
                 - Chodźmy, nie będziemy chyba rozmawiać na korytarzu. 
Zaprowadziłam go do mojej sali. Usiadłam na łóżku. On usiadł obok mnie. Wiedziałam, że nie będzie to jedna z najłatwiejszych rozmów. 
                - Ponawiam pytanie. Dlaczego to przed nami ukrywałaś?
                - Po prostu nie chciałam cierpieć podwójnie. - wydusiłam to z siebie widząc że nie odpuści. 
                - Co ty masz na myśli mówiąc że nie chciałaś cierpieć podwójnie? 
                - Gdybyście wiedzieli, na pewno byście przychodzili. Widzieli jak cierpię. A poza cierpieniem, że niedługo mnie już tu nie będzie, cierpiałabym tym, że już nigdy was nie zobaczę. - kończąc, nie wytrzymałam i po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Michi po prostu mnie przytulił. O nic więcej nie pytał. Chciałabym, żeby ta chwila trwała wieczność. Jednak jak w najlepszych bajkach ktoś musi wkroczyć i coś zepsuć.
                - Myślę, że na pana już pora. Zapraszamy jutro. Odwiedziny od rana do wieczora. - ta regułka to chyba codzienność. 
                - Jutro do ciebie wpadnę, porozmawiamy. Chyba nie masz nic przeciwko temu?
                - Nie, przychodź. Kiedy chcesz. Teraz i tak wiesz więc... po prostu będzie mi łatwiej. - to zdanie wywołało na jego ustach minimalny uśmiech. 
Przytulił mnie po raz ostatni i wyszedł. 
Pielęgniarka tylko się do mnie promiennie uśmiechnęła. Wyszła. Zostałam sama z milionem myśli. 
Wygadał się. Może dlatego dziś nie przyszedł.? Z resztą niech zajmie się w końcu swoją dziewczyną. Gdy nie ma treningów, większość czasu spędza u mnie. Mówiłam mu, żeby wracał do domu, ale on jak zawsze uparty. Roksana jest naprawdę ciekawą dziewczyną. Od pierwszego spotkania złapałyśmy wspólny język. 
Większość moich myśli krążyła jednak wokół Michaela. 
Tęskniłam za nim jak cholera. 
Bałam się, że już nigdy go nie zobaczę. 
Może jednak dobrze, że się wygadał. Chociaż go ujrzałam. 
Sama nie wiem co o tym myśleć. 
Myślę nie zważając na to, że jest już prawie 3 w nocy. 
I tak zapewne nie zasnęłabym. 
Jednak po pewnym czasie, zmęczenie wygrało.
Zasnęłam.




----------------------------------------------------------------------------------------

Hej !

Następny rozdział dopiero po 20 sierpnia...
Spowodowane jest to tym, że jadę  na kolonię.
Komentujcie.
Piszcie swoje uwagi. Na pewno je poprawimy.
Czasem mogą pojawiać się też błędy... ale proszę nie zwracajcie na to uwagi, czasem piszę szybko i nie zwracam uwagi na niektóre wyrazy.
W takim razie do zobaczenia ! :)
Jeszcze raz wspominamy - komentujcie :) to motywuje

Magda

wtorek, 4 sierpnia 2015

Prolog


Żyletka kusi swoim wyglądem...?
Tabletki kuszą kolorkami...?
Większość ludzi ulega temu będąc nieszczęśliwie zakochanym...

Ja tego nie potrzebuję.
Sama niedługo stracę życie. 
Siedzę na szpitalnym łóżku, wpatrując się w widok za oknem.
Jest druga połowa lata.
Wszędzie słychać krzyki dzieci. 
Wszyscy starają się wychodzić ze swoich sal. Ja wolę w niej zostać. Nie chcę patrzeć na cierpiących ludzi, a tym samym na cierpiące dzieci. 
One są takie dzielne, Uśmiechnięte. Nie doskwiera im samotność. 
Ja ją odczuwam.
Chodź zdaję sobie sprawę, że sama do niej doprowadziłam. 
Nikt prócz rodziny nie wie gdzie się znajduję, i co się ze mną dzieje. 
Nie odbieram telefonu.
Nie odpisuję na wiadomości. 

Jestem Sarah Williams.
I wykryto u mnie raka. 




--------------------------------------------------------------------------------------------------

Witajcie...
Jest i prolog. 
Miał być wczoraj, ale miałam mętlik nad początkiem. 
Za co dziękuję mojej przyjaciółce, że mi bardzo przy nim pomogła.
Nie wiem czy was zainteresowałam. :)
Miło byłoby gdybyście zostawiali po sobie ślad, miałabym pewność, że kogoś to w ogóle interesuje :)
I takie ogłoszenie - rozdziały powinny ukazywać się raz na tydzień. 
Czasem może i wcześniej. 
Gdyby coś się opóźniało będę dawać znać. :)

Pozdrawiam :)
Do zobaczenia!. 

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Bohaterowie


Sarah Williams
ur. 29 sierpnia 1991 r.
Córka Marie, nigdy nie poznała swojego ojca. 




Michael Hayboeck
ur. 5 marca 1991 r. 
Przyjaciel Sarah. Nierozłączni od dzieciństwa. 



Mia Braun
ur. 4 stycznia 1991 r. 
Najlepsza przyjaciółka Sarah. Wyjeżdża do USA studiować. 



Anna Witt
ur. 17 września 1995 r. 
Przyrodnia siostra Sarah.
Córka Davida i Marie. 



Stefan Kraft
ur. 13 maja 1993 r. 
Przyjaciel Michaela. 



Gregor Schlierenzauer
ur. 7 stycznia 1990 r. 
Kuzyn Sarah




Roksana Well
ur. 20 sierpnia 1990 r.
Dziewczyna Gregora 








Poza tym:
David Witt - mąż Marie
Marie Witt - matka Sarah i Anny




No to mamy bohaterów. 
Prolog powinien ukazać się jutro lub jak nawet dobrze pójdzie jeszcze dziś. 
Zależy czy nie będę mieć dużo spraw na głowie :) 
Mam nadzieję, że lista bohaterów wam się podoba :P 
Do zobaczenia :) !


Opowiadanie te jest fikcja literacka. Zdjęcia, nazwiska i imiona są przeze mnie wymyślone .

 

Cześć!

Cześć!
Jestem tutaj nowa. :)
Od lat byłam namawiana do założenia bloga, ale strach był silniejszy ode mnie.
Tak strach nie wiem, nawet przed czym.
Moją pasją od dzieciństwa są skoki narciarskie, dlatego postanowiłam pisać opowiadania w tym temacie :)
Kocham fotografować.
Mam nadzieję, że dam radę.
Mile znoszę krytykę. Nie jestem typem dziewczyny, która po jednym krytycznym komentarzu załamuje się i postanawia się poddać :) .
Na podstawie tego poprawiam swoje błędy lub staram się je zmniejszyć, bo czasem nie mogę wszystkiego odwracać do góry nogami.
Pozdrawiam :))

A tu macie zdjątko *_*
Jestem w niego dumna.