~Trzy lata później~
Limit pecha w moim życiu chyba w końcu się wyczerpał.
Jestem zdrowa. Szczęśliwie zakochana... i to z wzajemnością, a poza tym na moim palcu lśni piękny, złoty pierścionek.
Nigdy bym nie przypuszczała, że mogę zostać narzeczoną Michaela. Myślałam, że jesteśmy tylko i wyłącznie najlepszymi przyjaciółmi, jednakże życie lubi pisać nieprawdopodobnie historie.
Przeszczep przyjął się, za co dziękuję temu, który nade mną czuwa. Tak miało być.
O ile na początku wolałam umrzeć, tak z każdym dniem cierpiałam. Myślałam, że w momencie kiedy wszystko zaczęło się w moim życiu układać w jednej chwili choroba to zniszczy.
Nasze życiu w kilka dni, tygodni może zmienić się o 180 stopni.
Kiedy wróciliśmy do kraju wiedziałam, że rozpoczynam nowe życie.
Tej szansy już zmarnować nie mogę. Chcę się cieszyć, nawet z najmniejszych drobnostek.
Dużo czasu spędziliśmy z rodzicami Michaela, którzy byli zszokowani tym co się wydarzyło. Mój chłopak nawet ich o tym wszystkim nie poinformował. Mieli mu to oczywiście za złe. Sama miałam do niego o to pretensje.
A jak zareagowali na wieść, że jesteśmy razem?
Nie mogli w to uwierzyć. Dwójka najlepszym przyjaciół, przyjeżdża i oznajmia, że się kochają... To dobry materiał na film...
Nie tylko grupka dorosłych zdziwiła się naszą decyzją. Podobnie zareagowali nasi znajomi.
Bywały chwile trudne, ale miłość bez kłótni to chyba nie jest prawdziwe uczucie. Nie ma miłości idealnej. Nie ma miłości bez zazdrości, nieporozumień. Ważne jest to, aby wyjść z tej chwili cało.
Moje życie to jedna wielka gra w wojnę.
Na początku uczysz się, stawiasz pierwsze kroki. Z czasem stajesz się coraz lepszy.
W końcu jesteś tym najlepszym, wszystko idzie w dobrą stronę. Nagle jesteś na straconej pozycji. Chcesz ratować sytuację, lecz nie możesz. Czekasz co przyniesie los. Jesteś blisko porażki.
Przychodzi moment kiedy wszystko się zmienia. Czas kiedy to przegrana odchodzi, a ty w końcu możesz cieszyć się ze zwycięstwa. A smak tego smakuje chyba najlepiej.
Przezwyciężyłam to, co napotykało mnie na własnej ścieżce życia. I teraz z uniesioną głową mogę stwierdzić, że jestem z siebie dumna. Nie poddałam się. Były momenty słabości, a ja walczyłam dalej.
Życie bez niespodzianek od losu byłoby zdecydowanie za nudne i za idealne. Kiedy spotykamy przeszkody, wiemy co czują ludzie, którzy także z nimi walczyli, a nie zwracaliśmy na to uwagi.
To może taka nauczka na przyszłość.
-----------------------------------------------------
No to mamy epilog :))
Nie wiedziałam, jak to dokończyć, ale wydaje mi się, że to u góry wam się spodoba. I tak jestem szczęśliwa, że cokolwiek powstało, gdyż ostatnie dwa tygodnie to po prostu jedna wielka masakra. Tu poprawy, klasówki, sprawdziany, a do tego dołożyć parę publicznych występów z zajęć artystycznych i powstaje jeden wielki bałagan.
Chciałabym wam bardzo serdecznie podziękować! Za każdy komentarz i za to, że wytrwaliście do końca :'))
Dziękuję osobom, które dokładnie pisały mi gdzie popełniam błędy, dzięki czemu jest ich na pewno mniej tu, jak i w pracach na polskim :**
Szczerze, to nie spodziewałam się tylu wyświetleń *-*
Zakładając ten blog liczyłam na zdecydowanie mniej. Może nie była to zbytwciągająca historia, ale jak widać jesteście ze mną <3
Jesteście kochane! <33
A teraz chciałabym zaprosić Was na nowego bloga, gdzie można ujrzeć już naszych bohaterów Po drugiej stronie
Mam nadzieję, że się tam zobaczymy!
I jak wspominałam, te dwa tygodnie były okropne, dlatego przepraszam za brak komentarzy pod waszymi rozdziałami. Już zaraz biorę się do roboty i nadrabiam :*
Nasze życiu w kilka dni, tygodni może zmienić się o 180 stopni.
Kiedy wróciliśmy do kraju wiedziałam, że rozpoczynam nowe życie.
Tej szansy już zmarnować nie mogę. Chcę się cieszyć, nawet z najmniejszych drobnostek.
Dużo czasu spędziliśmy z rodzicami Michaela, którzy byli zszokowani tym co się wydarzyło. Mój chłopak nawet ich o tym wszystkim nie poinformował. Mieli mu to oczywiście za złe. Sama miałam do niego o to pretensje.
A jak zareagowali na wieść, że jesteśmy razem?
Nie mogli w to uwierzyć. Dwójka najlepszym przyjaciół, przyjeżdża i oznajmia, że się kochają... To dobry materiał na film...
Nie tylko grupka dorosłych zdziwiła się naszą decyzją. Podobnie zareagowali nasi znajomi.
Bywały chwile trudne, ale miłość bez kłótni to chyba nie jest prawdziwe uczucie. Nie ma miłości idealnej. Nie ma miłości bez zazdrości, nieporozumień. Ważne jest to, aby wyjść z tej chwili cało.
Moje życie to jedna wielka gra w wojnę.
Na początku uczysz się, stawiasz pierwsze kroki. Z czasem stajesz się coraz lepszy.
W końcu jesteś tym najlepszym, wszystko idzie w dobrą stronę. Nagle jesteś na straconej pozycji. Chcesz ratować sytuację, lecz nie możesz. Czekasz co przyniesie los. Jesteś blisko porażki.
Przychodzi moment kiedy wszystko się zmienia. Czas kiedy to przegrana odchodzi, a ty w końcu możesz cieszyć się ze zwycięstwa. A smak tego smakuje chyba najlepiej.
Przezwyciężyłam to, co napotykało mnie na własnej ścieżce życia. I teraz z uniesioną głową mogę stwierdzić, że jestem z siebie dumna. Nie poddałam się. Były momenty słabości, a ja walczyłam dalej.
Życie bez niespodzianek od losu byłoby zdecydowanie za nudne i za idealne. Kiedy spotykamy przeszkody, wiemy co czują ludzie, którzy także z nimi walczyli, a nie zwracaliśmy na to uwagi.
To może taka nauczka na przyszłość.
-----------------------------------------------------
No to mamy epilog :))
Nie wiedziałam, jak to dokończyć, ale wydaje mi się, że to u góry wam się spodoba. I tak jestem szczęśliwa, że cokolwiek powstało, gdyż ostatnie dwa tygodnie to po prostu jedna wielka masakra. Tu poprawy, klasówki, sprawdziany, a do tego dołożyć parę publicznych występów z zajęć artystycznych i powstaje jeden wielki bałagan.
Chciałabym wam bardzo serdecznie podziękować! Za każdy komentarz i za to, że wytrwaliście do końca :'))
Dziękuję osobom, które dokładnie pisały mi gdzie popełniam błędy, dzięki czemu jest ich na pewno mniej tu, jak i w pracach na polskim :**
Szczerze, to nie spodziewałam się tylu wyświetleń *-*
Zakładając ten blog liczyłam na zdecydowanie mniej. Może nie była to zbyt
Jesteście kochane! <33
A teraz chciałabym zaprosić Was na nowego bloga, gdzie można ujrzeć już naszych bohaterów Po drugiej stronie
Mam nadzieję, że się tam zobaczymy!
I jak wspominałam, te dwa tygodnie były okropne, dlatego przepraszam za brak komentarzy pod waszymi rozdziałami. Już zaraz biorę się do roboty i nadrabiam :*
Ach, no kurde, ach.
OdpowiedzUsuńDobrze że to zakończyłaś, że dotrwałaś.
A teraz wybacz, idę zaobserwować wasz blog
( Z nadzieją że o mnie pomyślałyście)
Kinga selfisch mode on
Już epilog, ale jest i NASZ nowy blog, ale ten był świetny *,* ja ci dziękuję że tak ładnie mnie zapraszałaś itd., tak ogółem to dziękuję że zaczełaś tworzyć na blogu, bo tak prawdę mówiąc to i mnie to troche wciągnęło. Także to by było na tyle z mojej strony na tym blogu, mówię , mega historia, ale teraz masz się brać za nasz :*
OdpowiedzUsuńHej :)
OdpowiedzUsuńNie wierzę, że to już koniec. Tyle wspaniałych rozdziałów już za nami :/ Wszystko ma kiedyś swój koniec, niestety... Cieszę się, że wszystko skończyło się szczęśliwie :) Będzie mi brakowało Michaela :( Przywiązałam sie do Niego.
Z przyzwyczajenia chciałam napisać "czekam na następny" :D
Do zobaczenia na Twoim nowym blogu.
Pozdrawiam :*
Ostatni akapit - bajka. *-*
OdpowiedzUsuńTwój blog był dla mnie naprawdę genialną historią, którą będę mile wspominać. ;* Wiem, że czasem pisanie takich historii bywa trudne, bo sama wielokrotnie wplątywałam się w sytuacje bez wyjścia i wiem, jak trudno zakończyć jakieś opowiadanie, a Ty tego dokonałaś, Kochana. I to w dobrym stylu. ;* Zatem jesteś bohaterką! <3
Smutno mi zarazem, że to już koniec, ale... naszczęście jest coś nowego, gdzie będę mogła mieć również namiastkę Twojego cudownego stylu pisania!
Buziam. ;*
Jestem!
OdpowiedzUsuńOjejku ale to szybko zleciało :'c
Przeczytałam każdy rozdział mimo tego iż nie zostawiłam zbyt często komentarzy.
Lepiej tego skończyć chyba nie mogłaś! Jest idealnie!*-*
Do zobaczenia na nowym blogu kochana ;**
Buziaki ;** <3
Jestem!~
OdpowiedzUsuńJejciu, jakoś ciężko mi uwierzyć, że zaglądam tutaj po raz ostatni... strasznie się przywiązałam do tej historii, wiesz?
Stworzyłaś naprawdę fajne, dobre opowiadanie, z ciekawymi postaciami. Momentami nie było ci łatwo, ale mimo to, zawsze znalazłaś czas, żeby dla nas coś napisać. Epilog jest śliczny, chyba lepszy być nie mógł :)
Dziękuję za te wszystkie rozdziały, za to, że mogłam je czytać ♡
Do zobaczenia na nowym blogu! ^^
Buziaki :**
Jestem @
OdpowiedzUsuńZżyłam się z grą w wojnę i jest mi po prostu smutno, że to już koniec;<<
Od samego początku czułam, ze nie przeżyje tej operacji, że zostawi Michiego sama, a tu prosze *.*
To piękne,że tak zmieniłaś zakończenie.
W końcu są szczęśliwi i ja mimo zakończenia także, bo pokazałaś jaki wpływ w chorobie ma miłość. Za to jestem ci niezmiernie wdzięczna i nie pozostaje mi nic innego jak tylko napisać : widzimy się po drugiej stronie^^
buziaki ;*
Jestem! :)
OdpowiedzUsuńJeju, ale że już koniec? Och, smutno. Strasznie polubiłam tę historię.
Myślałam, że ta historia nie zakończy się happy endem. Poważnie. Ale zaskoczyłaś mnie. Pozytywnie!
Cieszę się, że tak to się skończyła i wszyscy są szczęśliwi.
Buziaki :* :*
Ale jak to epilog? Nie, nie, nie...
OdpowiedzUsuńDobrze, że chociaż jest happy end ^^
Chciałabym ci bardzo podziękować za to opowiadanie. Niezwykle przyjemnie się czytało losy naszych bohaterów, że którymi niestety musimy się pożegnać :(
Piszesz wspaniałe ;*
Buziaki,
British Lady ♡
Szkoda, ogromnie szkoda tego, że to już koniec. ;c
OdpowiedzUsuńAle wszystko co dobre kiedyś się kończy. A to opowiadanie było bardzo dobre. Masz ogromny talent i mam nadzieję, że kolejna historia Twojego autorstwa będzie równie wspaniała.
Cieszę się, że w ich życiu w końcu wszystko jest dobrze. :)
Epilog jest niesamowity!
Pozdrawiam. ;**
Epilog piękny! No i najważniejsze-wszystko dobrze sie zakończyło. Szkoda, że to już koniec. To opowiadanie było naprawdę wspaniałe. Odwiedzę go zapewne jeszcze nie raz żeby przeżywać to wszystko jeszcze raz! Możesz być pewna:)
OdpowiedzUsuńJednym słowem..kawał dobrej roboty!:)
Buziaki!:**
Jestem, jestem :) Nadrabiam zaległości w końcu.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam z całego serduszka.
Epilog, po prostu brak mi słów kochana, żeby go opisać, a dwa poprzednie 2 rozdziały, to po prostu nie do opisania. Ja się tu rawie popłakałam.
I tak, jak myślałam, wszystko kończy się szczęśliwie, z czego niezmiernie się cieszę. Bo strasznie mnie przestraszyłaś wcześniej z tym brakiem przeszczepu, ale ułożyło się świetnie dla naszej bohaterki.
Dziękuję za to, że kiedyś zaprosiłaś mnie na tą historię. Nie żałuję, że tu wpadłam, dziękuję że dałaś mi możliwość czytania tak świetnej historii.
Czekam z niecierpliwością na nowe opowiadanie.
Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję :)
Kochana...
OdpowiedzUsuńJest mi niesamowicie przykro... :(
DLaczego?
Bo kończysz tę historię, do której tak bardzo się przyzwyczaiłam. :((
Ale jestem także szczęśliwa. ;)
Dlaczego?
Bo nasza historia, dość burzliwa i pełna skrajnych emocji zakończyła się zasłużonym happy endem. ❤
Cieszę się z takiego obrotu sprawy! ^^
Ach, ten Michi! Nawet przed rodzicami musi wszystko ukrywać! :p
Ale cóż... czas się pożegnać i serdecznie Ci podziękować. :) Dziekuję za tak cudowne opowiadanie, za bohaterów, za fabułę, za to, że nie było nudno. ❤ A co do żegnania... Nie, nie żegnam się na stałe. :) Żegnam to opowiadanie i do zobaczenia w kolejnym! ❤❤❤
A więc to już koniec? Trochę to do mnie nie dochodzi... Ale i tak jeszcze tu wpadnę i mam nadzieję, że zaszczycisz nas kolejnym fajnym pomysłem na opowiadanie.
OdpowiedzUsuńAa, z góry przepraszam, że trochę mnie nie było. Masa prac domowych. sprawdzianów i do tego inne. Sama rozumiesz. Aż nie można się wyrobić z własnym blogiem.
Chciałabym Cię również serdecznie zaprosić do siebie...
I życzę weny i Wesołych Świąt!
Jaka szkoda, że już koniec :(
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt :*
I ja też wreszcie jestem, chociaż z opóźnieniem, za które bardzo Cię przepraszam.
OdpowiedzUsuńJednocześnie smucę się i cieszę. Jest mi przykro, że to już koniec, ale przecież szczęśliwy, więc nie ma czego żałować. Dziękuję Ci za to, że wszystko tak pięknie się ułożyło. Nie znoszę smutnych zakończeń. A nasi bohaterowie po tych wszystkich trudach zasłużyli na bycie szczęśliwymi.
Ściskam mocno i całuję! ;*