*Sarah*
Pierwsza noc. Pierwsze problemy. Jakie? Z zaśnięciem...
Pierwszego dnia zazwyczaj nie mogę normalnie spać. Przez co kolejnego dnia jestem wyczerpana. Kręcę się z boku na bok. Trwa to już dobre 2 godziny i nadal nic.
Schodzę do kuchni, po szklankę zimnej wody, jednak przebywając w pomieszczeniu coś mnie drgnęło. Czuję tutaj czyjąś obecność. W strachu szybko zapalam światło i co widzę? Michi najwyraźniej też nie może zasnąć. Wymieniamy się spojrzeniami, a ja oddycham z ulgą.
- Chcesz chyba, abym dostał zawału - Mówi mój towarzysz kiedy w końcu oddycha spokojnie.
- I wzajemnie... - Nalewam wody do szklanki, a on patrzy na każdy mój ruch - Też nie możesz spać? - Pytam zaciekawiona. Na odpowiedź długo czekać nie muszę.
- Jasnowidz? - Biorę łyk wody, a on nadal mnie bacznie obserwuje. Patrzę na niego zdziwiona, ale on chyba nic sobie z tego nie robi. - Co? - Zapytał ze zdziwieniem. Ach ten człowiek jest czasem nienormalny.
- Pstro - Upijam kolejny łyk wody - Patrzysz się na mnie jakbyś mnie z pół roku nie widział.
- Po prostu chciałbym ci coś powiedzieć - Czy ja dobrze usłyszałam? Czyżby jakaś tajemnica? Siadam na najbliższe krzesełko i czekam . - Powiem prostu z mostu, tak jest chyba najlepiej. Zakochałem się...
Patrzę na niego nie dowierzając w to co usłyszałam. Zamiast cieszyć się razem z nim, poczułam ukłucie w sercu. To nie jest przyjemne uczucie.
- Znam ją? - Zapytałam wysilając się na choć maleńki uśmiech. Nie chcę, aby coś zauważył. Moje serce płacze.
- Znasz, na pewno. Znam się z nią już bardzo długo - Nie mam zielonego pojęcia kim może być. Zna ja długo, zawsze mówił mi o jakiś nowych znajomościach, przedstawiał. Nie wiem co mam w tej chwili myśleć. Najchętniej uciekłabym teraz do pokoju i wypłakała się w poduszkę. To tylko potwierdza, że czuję do niego coś więcej.
Zakochana w przyjacielu, który marzy o innej. Ciekawa sprawa.
Od godziny leżę w łóżku, ale sen jak nie przychodził tak go nie ma. Choć po tym co usłyszałam wątpię, abym zdołała zasnąć.
Może mu wszystko powiedzieć? Raczej zły pomysł. Zniszczyłabym w ten sposób cały wyjazd.
Moja playlista w telefonie to raczej mieszanka smutnych piosenek z rapem. Nastroju mi raczej nie poprawią.
Zastanawia mnie również to, czemu powiedział mi to dopiero teraz. Czemu akurat tutaj.
Bał się?
Może myślał, że gdy się dowiem kim jest ta szczęściara będę skakać ze szczęścia i robić wszystko, aby byli razem?
Co to to nie. Najchętniej zabroniłabym jej zbliżania się do niego. Nie zgadzałabym się nawet na głupie rozmowy przez telefon.
A może by tak zrobić?
Trzeba tylko ją poznać. Będę musiała znieść ten miesiąc.
Gdyby tak pomyśleć, to teraz chyba powinnam kłaniać się przed Gregorem, za ten pomysł, aby Michi przyleciał z nami. Na myśl, że mogliby być w tej chwili razem....
Prędzej czy później się wygada.
Czuję, że będzie to szybciej niż się może wydawać.
*Michael*
Idiota. Idiota. Idiota.
Tylko takie stwierdzenie przychodzi mi do głowy. Chyba nie miałem czego mówić, albo po prostu ktoś dorzucił do wody czegoś na mega głupotę.
Teraz weź się chłopie z tego wyplącz. Trzeba coś wymyślić. Tylko co?
Przecież nie powiem, że to zakochanie to jakaś pomyłka lub żart.
Największy debil na świecie.
Jednak, gdy jej to powiedziałem nie zareagowała jakoś radośnie. Zauważyłem w tych pięknych oczach smutek i rozczarowanie. Co za tym idzie, nie podobało jej się to co powiedziałem. A to może oznaczać, że coś do mnie czuje?
Hayboeck palnij ty się czasem w ten durny dekiel.
A to za dużo mówisz, a to za dużo myślisz...
Gdyby było to jednak prawdą to... - Zraniłem ją - mówię sam do siebie. Teraz mam co do tego wyrzuty sumienia. Nie mogłem wytrzymać? Bo po co to palnąłem.
Zawsze coś spieprzę.Dzwonię do Stefana. Na całe szczęście u nich jest inna strefa czasowa. Inaczej wolałby wysłuchać swojego łóżka niż mnie. Z resztą jest 2 w nocy.
Odbiera już po dwóch sygnałach:
- Nareszcie dajesz jakiś znak życia! - Miłe przywitanie, ale fakt zapomniałem do niego napisać. - Co cię do mnie sprowadza. Zapewne u was jest środek nocy.
- Trochę spierdoliłem sprawę - Mówię szybko i chyba trochę za głośno.
- Możesz trochę jaśniej? - Pyta, a ja mu o wszystkim opowiadam. O dziwo zamiast kazania i lamentowania słyszę... śmiech? - No to przyjacielu wpadłeś po uszy. Musisz to jak najszybciej wyjaśnić. - Tyle to i ja wiem. Problem tylko jak?
- Jakbym wiedział, że tak mi pomożesz to bym chyba nie dzwonił
- Oj dobra. Nie obrażaj się. - Oznajmia. Mimo tego, że go w tej chwili nie widzę, wiem że w duszy się ze mnie śmieje. Zbyt długo już go znam. - Rozmawiałem z Gregorem i mam dla ciebie pewną wiadomość. Tylko jak się wygadasz to cię uduszę.
- Dobra gadaj
- Roksana nie tak dawno rozmawiała z Sarah i ta wyznała jej, że czuje do ciebie coś więcej. - I tu przestałem go słuchać. Czyli jednak ją zraniłem moimi nieprzemyślanymi słowami. Gdybym tylko mógł cofnąć teraz czas. Wszystko potoczyłoby się inaczej. Spróbowałbym wyznać jej wszystko co czuję. - Ej! Jesteś tam? - Krzyknął, a ja ocknąłem się z zamyślenia
- Jestem. Sorry, zamyśliłem się.
- W takim razie powtórzę ci to co przed momentem tak pięknie powiedziałem. - Tym razem postaram się go wysłuchać do końca - Powiedziała to jej w tajemnicy, ale jak to już zapewne wiesz ona wszystko mówi Gregorowi. - To akurat prawda. Ich związek polega jak to mówią na ,,pełnej szczerości''. Mają małe tajemnice, ale jeśli chodzi o kogoś z bliskiego otoczenia to niestety te tajemnice wychodzą na światło dzienne. - A ten powiedział mi. - Obydwoje się zaśmialiśmy. - Teraz ja mówię to tobie więc skorzystaj z tej szansy i naprawiaj to co zniszczyłeś.
- Dzięki - Mówię szczerze - Przepraszam cię, ale teraz już chyba w końcu położę się, bo jestem strasznie zmęczony.
- Niech ci się twój aniołek przyśni - Najchętniej uderzyłbym go teraz w tą piękną twarzyczkę.
- Weź się ode mnie odczep. Odezwę się kiedy indziej
- Czołem i powodzenia
Rozłączyłem się i szybko odłożyłem telefon na szafkę przy moim łóżku.
Ten człowiek może i często mnie denerwuje, jednak niekiedy jest bardzo pożyteczny. Po powrocie do Austrii postawię mu duże piwo. Bardzo duże. Może nawet dwa.
*Tydzień później*
Mia i William bardzo dbają, aby niczego nam nie brakowało.
Organizują nam wiele wycieczek. Okazuje się, że San Diego to naprawdę piękne miasto. Chłopak naszej przyjaciółki opowiada nam bardzo dużo ciekawostek o tym mieście. Mimo iż mnie one interesowały, połowę moich myśli zajmowała tylko jedna sprawa.
Nadal nie wyznałem Sarah tego co do niej czuję. Od tamtej nocy trochę się między nami zmieniło.
Chodzi zamyślona. W jej oczach jest wielki żal, a jednego ranka nawet podejrzewałem, że płakała.
Dwukrotnie zbierałem się na wyznanie prawdy. Niestety w ostatniej chwili opuszczała mnie cała odwaga.
Dziś miało być inaczej. Właśnie tego dnia chcę wszystko wyjaśnić.
Jest dokładnie 16:34
Wychodzimy na plażę. Sarah jest dziś od samego rana wesoła. Jakby zapomniała o tamtych słowach. Może to i lepiej. Miło jest widzieć ją uśmiechniętą.
Do wyjścia namawiała mnie cały dzień. Niestety nie mogłem ulec jej urokowi. Poza tym zniszczył bym jej nastrój.
Droga nie jest długa. Mija nam w naprawdę świetnej atmosferze. W końcu jej oczy tryskają radością, czego brakowało przez cały poprzedni tydzień.
- Chodź ze mną - Mówi moja towarzyszka, ciągnąc mnie za rękę. Ona kocha wodę nic też dziwnego, że od razu ją tam ciągnie.
- A kto przypilnuje tych wszystkich rzeczy? - Pytam, a na jej twarzy pojawia się zaskoczenie
- Od kiedy ty się tym przejmujesz? Proszę - Puszcza mi oczko, na co reaguję śmiechem. Kręcę głową i idę z nią.
Ta dziewczyna tryska dziś energią jak nigdy. Ten wyjazd to prawdopodobnie najlepszy pomysł na świecie.
Woda działa na nią pobudzająco.
Po godzinnych wygłupach wracamy, gdyż teraz naszej gwieździe zachciało się opalać. Na to zgodziłem się bez mniejszych sprzeciwów. Chciałem skorzystać z tych wakacji i trochę, a nawet bardziej niż trochę opalić moją skórę.
Śmiejemy się. Wygłupiamy tak jak za dawnych czasów. Wiele osób na plaży patrzy się na nas jak na dwójkę dzieci. W ogóle się tym nie przejmujemy. Jesteśmy przecież sobą. Tacy jesteśmy i nic oraz nikt tego nie zmieni.
Niestety to co dobre szybko się kończy. Udaliśmy się w drogę powrotną do ,,naszego'' domu.
Ten dzień zdecydowanie będzie należał do najlepszych, odkąd tutaj jesteśmy. Kto wie, może zakończy się jeszcze lepiej.
Wpadamy na posesję jak burza. Od razu przebieramy się w suche ubrania. Te mokre wieszamy na tarasie.
Szybko znajdujemy się w salonie, szukając jakiegoś ciekawego filmu. Sarah uwielbia dramaty więc musiałem obejrzeć to razem z nią. Powiem szczerze, że film który aktualnie oglądamy nie jest zły. Spodobał mi się. Mimo iż nie przepadam za takim gatunkiem filmowym jest naprawdę poruszający. Jego tytuł to Niemożliwe . Oczywiście robiłem za chusteczkę. Przyznam się, że ja również uroniłem jedną, aj no dobra kilka łez. Film pokazał, że nawet kiedy jest dobrze., mamy kochające osoby obok może wydarzyć się coś co zakłóci nasz spokój. Także to, że nie wiemy co może wydarzyć się w naszym życiu.
- Ejj, ktoś tu się wzruszył! - Patrzy na mnie czerwonymi od płaczu oczami. Na co odpowiadam zwykłym, szczerym uśmiechem. - Czyli jednak, mam nadzieję, że nas tutaj żadne niemiłe przygody nie spotkają. - Mówi wtulając się we mnie. Przytulam ją szczelnie, choć wiem, że jest tym zdziwiona. Chyba czas najwyższy...
- Możemy porozmawiać? - Pytam, delikatnie głaszcząc jej włosy
- Oczywiście. Z tobą mogę rozmawiać nawet w nocy - Odpowiada patrząc w moje oczy. Widać w nich ogromną nadzieję. To dla mnie szansa. No Hayboeck nie popsuj tego.
- Pamiętasz, jak mówiłem ci tydzień temu, że się zakochałem? - Robi smutną minę. Przytakuje skinieniem głowy. Siada prosto odsuwając się ode mnie. - Chodziło mi o ciebie - Mówię i patrzę w punkt naprzeciwko mnie. Nie wierzy w to co usłyszała. W końcu odwraca wzrok w moją stronę, a na jej twarzy znów pojawia się mały, ale jednak uśmiech. - Kocham Cię
-----------------------------------------------------------
Hello!
Uwinęłam się z rozdziałem szybciej niż myślałam. Przeczytałam to parę razy więc mam nadzieję, że żadnych błędów nie ma. Jeśli jakieś są to z góry przepraszam :(
Następny na pewno po nowym roku :"D mam wolne do 7 stycznia, więc może do tego czasu się wyrobię :))
Szczęśliwego Nowego Roku kochani! Niech będzie lepszy od 2015. Ja bardzo na to liczę.
Buziaki :* i do zobaczenia w nowym roku!